Bolesna porażka z Salętem.

Bolesna porażka z Salętem.

Podopieczni Miłosza Kołodziejczyka nie będą miło jeszcze dłuższy czas wspominać wczorajszego wyjazdu do Zyndak na mecz z Salętem Boże. Mimo, iż rozmiary porażki wydają się dość wysokie to jednak przebieg meczu wyglądał zdecydowanie inaczej, a gospodarze po prostu błysnęli świetną skutecznością tego dnia.
W Zyndakach zameldowało się 15 zawodników Mazura. Zabrakło jedynie Zdzisława Biercia.
W 7 minucie rzut wolny dla miejscowych z dwudziestu pięciu metrów lecz piłka przeleciała obok bramki. Dwie minuty później znowu w natarciu gospodarze. Dośrodkowanie z bocznego rejonu boiska, do zagrania dochodzi zawodnik Salętu i oddaje strzał głową, jednak i tym razem niecelny. W 17 minucie wreszcie odpowiedź wydminian. Po akcji prawą flanką do uderzenia doszedł Dawidziuk, ale jego próba minęła bramkę. W 19 minucie rzut rożny dla Salętu. Po zagraniu najlepiej przed bramką odnalazł się znajdujący na zamknięciu akcji piłkarz miejscowych i wpakował piłkę do siatki. 1:0. 32 minuta. Rodziewicz dorzuca z prawego skrzydła w pole karne, strzał Konopki niestety nad poprzeczką. W 34 minucie w końcu celny strzał Żółto-Czerwonych, a oddał go... środkowy obrońca, Paweł Siedzik, który zdecydował się na taką próbę z około trzydziestu metrów. Golkiper rywali spokojnie wyłapał. W 37 minucie Szczerba zagrał do Dawidziuka, ale i tym razem "Okoń" się pomylił. Minutę później rzut wolny po drugiej stronie boiska. Futbolówka mija bramkę strzeżoną przez Sebastiana Wojtowicza. 44 minuta. Zawodnika z Bożego otrzymał piłkę na własnej połowie, po czym na pełnej szybkości zaczął mijać wydminian jak przysłowiowe tyczki i wyszedł "sam na sam" z naszym bramkarzem, ale po genialnym rajdzie zabrakło spokojnego wykończenia i piłka poszybowała ponad poprzeczką! Tym akcentem zakończyła się pierwsza część meczu. Podobnie jak tydzień wcześniej w meczu z rezerwami Granicy Kętrzyn, tak i tym razem Mazur schodził do szatni przegrywając nieznacznie, bo 1:0.
Już w przerwie zmiana. Za Romana pojawił się Przemysław Wąsak. W 47 minucie uderzał Kosakowski z linii szesnastego metra, ale dobrym refleksem wykazał się bramkarz rywali. W 55 minucie daleki wyrzut z autu na wysokości pola karnego do Roberta Dawidziuka, ale znowu kapitan LKSu tuż, tuż obok słupka! Po godzinie gry rzut wolny dla Mazura, do którego podszedł Szczerba. Próbę "Zumiego" z najwyższym trudem obronił golkiper Salętu. Trzy minuty później "huragan Mazur" trwa i tym razem rzut rożny dla wydminian. Po dośrodkowaniu strzał oddaje Dawidziuk, ale znowu na posterunku bramkarz, który przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką! Zamiast gola mieliśmy kolejny korner i po raz kolejny dobrze odnalazł się przed bramką Dawidziuk, który główkował tuż obok bramki! Mazur po przerwie kompletnie nie pozwalał na wyjście rywalom ze swojej połowy, robił to z głową i z pełną odpowiedzialnością staraliśmy się rozgrywać piłkę. 70 minuta. Siedzik zagrywa mocną piłkę z głębi pola w pole karne, tam dobrze ustawiony Dawidziuk, uderza ją głową i ta wpada do siatki! W końcu napór przynosi nagrodę! Ale cóż to? Sędzia asystent trzyma w górze chorągiewkę! Niestety, bramka nieuznana. Niezrażeni ostatnim zdarzeniem "Chłopcy z Wydmin" nadal atakują. 73 minuta. Robert Dawidziuk po raz drugi tego dnia trafia do siatki i... po raz drugi widzi uniesioną do góry chorągiewkę sędziego liniowego. Brakowało wydminianom tego dnia trochę szczęścia. Im bliżej końca spotkania, tym coraz więcej sił Miłosz Kołodziejczyk rzucał do natarcia. Niestety, gospodarze to wykorzystali i w 75 minucie po jednej z nielicznych akcji w ofensywie dokładają do swojego wyniku drugiego gola. 2:0. W 77 minucie Kosakowski schodzi ze skrzydła do środka, uderzył, ale nie przymierzył i futbolówka minęła swój cel. W 79 minucie atakujący zawzięcie Mazur traci przy rozgrywaniu piłkę, z kontratakiem wychodzą gracze Salętu i przypieczętowali swoje zwycięstwo trafiając po raz trzeci do naszej siatki... 3:0. Do końca próbowaliśmy zdobyć choćby trafienie honorowe, niestety bezskutecznie. Trener Kołodziejczyk dał zagrać w końcówce wszystkim dostępnym tego dnia zawodnikom.
Po meczu nastroje wśród Żółto-Czerwonych były minorowe, ale inne być nie mogły, gdyż przebieg drugiej połowy był iście zakręcony i nieprawdopodobny. Dziękujemy za walkę i chęci, bo tego nie można było zawodnikom odmówić.
Podziękowania również kibicom za obecność i wspieranie naszych piłkarzy.

Salęt Boże - Mazur Wydminy 3:0 (1:0)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości