Wydmiński festiwal nieskuteczności.

Wydmiński festiwal nieskuteczności.

W swoim pierwszym tegorocznym spotkaniu na własnym boisku seniorzy wydmińskiego Mazura zmierzyli się z groźnym Salętem Boże. Zaczęło się fatalnie, potem było już bardzo dobrze, a w końcówce znowu kibice drżeli o wynik końcowy. Wielka Sobota nie była wielka w wykonaniu wydminian jeśli chodzi o skuteczność, która bardzo mocno tego dnia szwankowała.
W porównaniu do meczu w Rynie w składzie LKSu trener Lenar zarządził sporo roszad. W bramce stanął nieobecny tydzień wcześniej Rafał Koleśnik. W obronie nieobecnego Grzanę zastąpił na lewej stronie Bierć, z kolei na prawej stronie defensywy ustawiony został Rodziewicz. Prawym pomocnikiem został Damian Wileński, a w ataku za nieobecnego Jokę zagrał Wolański. Ponadto na ławce zabrakło mającego problemy zdrowotne Przemysława Wąsaka. W kadrze znalazł się za to po raz pierwszy od dłuższego czasu Łukasz Konopka.
Pogoda tego dnia nie rozpieszczała kibiców oraz zawodników. Ciemne chmury nie zwiastowały dobrej pogody do oglądania spotkania z perspektywy trybun.
Już w 7 minucie goście objęli prowadzenie. Zawodnik przyjezdnych wykorzystał sytuację sam na sam z Koleśnikiem i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. 0:1. Przez kolejne minuty żadna ze stron nie potrafiła zawiązać składnej okazji. Dopiero w 28 minucie Mazur przeprowadził swoją akcję prawą flanką. Szybkie wejście do przodu Wileńskiego, dośrodkowanie do Wolańskiego, który przyjął piłkę i obracając się oddał strzał z sześciu metrów - tą próbę odbił jeszcze bramkarz, ale z dobitką zdążył Dawidziuk i umieścił piłkę w siatce! 1:1 Był to moment od którego wydminianie zaczęli sukcesywnie przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W 32 minucie Duda po szybkiej akcji całego zespołu doszedł do okazji strzeleckiej, jednak uderzenie w krótki róg okazało się niecelne. W 36 minucie rzut wolny dla gospodarzy tuż przy linii końcowej. Dośrodkował Rodziewicz, najwyżej wyskoczył Dawidziuk, ale strzał głową powędrował ponad bramką. W 39 minucie miejscowi powinni wyjść na prowadzenie. Spod chorągiewki wysoką piłkę w pole karne zagrał Wolański, na dalszym słupku najsprytniejszy okazał się Mateusz Duda, ale będąc trzy metry od bramki posłał piłkę głową tylko w boczną siatkę! Na trybunach rozległ się tylko przeraźliwy jęk zawodu. Po chwili pięknym uderzeniem odpowiedzieli rywale, ale na nasze szczęście futbolówka po strzale z dwudziestu czterech metrów minimalnie minęła "okienko" wydmińskiej bramki. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy. 1:1. Pierwsze dwa kwadranse bardzo słabe w wykonaniu Żółto - Czerwonych, od momentu zdobycia gola nasza gra zaczęła się zdecydowanie poprawiać. W przerwie spotkania nad Wydminami zaczął padać silny i intensywny deszcz.
Kilka chwil po wznowieniu gry przed swoją szansą stanął Wolański. Nasz napastnik przejął piłkę po strzale jednego ze swoich kolegów, lecz jego uderzenie z dziesięciu metrów obronił z trudem golkiper rywali. 54 minuta. Mateusz Duda urywa się lewą stroną przeciwnikom i mając przed sobą już jedynie bramkarza Salętu przegrał ten pojedynek. Tylko rzut rożny dla gospodarzy. Do piłki ustawionej w narożniku podszedł bohater ostatniej akcji, dośrodkował na bliższy słupek, gdzie obrońcom urwał się Łukasz Ordowski i świetnym strzałem głową wyprowadził zespół Mazura na prowadzenie! 2:1. W 57 minucie rozpędzony Mazur zadał kolejny cios. W polu karnym rywali doszło do zamieszania, w którym najlepiej odnalazł się Tomek Wolański i podwyższył prowadzenie strzałem z bliska! 3:1. 64 minuta. Rafał Koleśnik broni strzał po groźnej akcji drużyny z Bożego ich prawą stroną. Cztery minuty później kolejny rzut rożny dla miejscowych. Piłkę z kornera na dalszy słupek zagrał Wileński, tam najwyżej wyskoczył Dawidziuk i oddał strzał głową, z którym poradził sobie jeszcze golkiper gości, ale piłka wróciła pod nogi kapitana wydminian i poprawka znalazła już miejsce w bramce! 4:1. Bardzo dobry i efektywny kwadrans w wykonaniu podopiecznych trenera Lenara. W 75 minucie z głębi pola dośrodkował Duda, Dawidziuk oddał strzał głową z dziesiątego metra, ale futbolówka przeleciała ponad poprzeczką. Minutę później rzut karny dla przyjezdnych za faul obrońcy. Koleśnik bezradny i 4:2. W 78 minucie po raz kolejny tego dnia przed swoją szansą stanął Mateusz Duda, lecz i tym razem lepszy w pojedynku jeden na jeden od "Tuśka" okazał się bramkarz Salętu! W 84 minucie swoją okazję zaprzepaścił Roman, uderzając w znakomitej okazji z trzynastu metrów mocno, ale również nad poprzeczką. W 89 minucie goście złapali kontakt. Fantastyczne zagranie pomocnika za linię obrońców, napastnik wychodząc w porę unika spalonego i mając przed sobą tylko wydmińskiego golkipera kieruje piłkę obok niego do bramki. Już tylko 4:3... Arbiter doliczył trzy minuty. W pierwszej doliczonej minucie wynik powinien zostać rozstrzygnięty, ale Robert Dawidziuk zamiast skompletować hattricka będąc sam na sam z bramkarzem, trafił prosto w swojego rywala! Na szczęście nic niepokojącego już się nie wydarzyło i wydminianom udało się dowieźć komplet punktów do mety.
Gdyby nie indolencja strzelecka zawodników LKSu, wynik byłby dużo wcześniej rozstrzygnięty i przyjezdni nie poczuli by w końcówce spotkania szansy na sprawienie niespodzianki. Stało się inaczej, na szczęście z "happy end'em" dla piłkarzy Mazura.

Mazur Wydminy - Salęt Boże 4:3 (1:1)

Bramki:
Robert Dawidziuk x2
Łukasz Ordowski
Tomasz Wolański

Szczegóły meczu: TUTAJ
Sędziowali: W. Domysławski - A. Szymanowski, W. Giedo

Korzystając z okazji, Zarząd Klubu LKS Mazur Wydminy w imieniu swoim, jak i trenerów pracujących w Naszym Klubie, chciałby życzyć wszystkim kibicom, piłkarzom i osobom związanym z piłką nożną w Gminie Wydminy zdrowych, pogodnych, wesołych oraz pełnych szczęścia Świąt Wielkiej Nocy.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości